Witam!
Dzisiaj znowu postawiłam na taką notkę bardziej 'wziętą z życia'. Lubię pisać takie posty i wy raczej też. Dzisiaj porozmawiamy o kulturze w środkach komunikacji miejskiej. Niby taki denny temat, że aż nasuwa się pytanie - po cholerę o tym pisać? Niby taki nudny temat, ale nigdzie nie jest o nim mowa, a niektóre sytuacje nie powinny mieć miejsca. Głownie będzie o kulturze w takich miejscach.
Pewnie duża część z was dojeżdża za pomocą autobusu/pociągu/tramwaju. Pewnie nie raz spotykaliście się z takimi sytuacjami, że wchodzicie, a tu jak w słoiku ogórków - brak miejsca na najmniejszy ruch. Mnie dobija też to, kiedy my stoimy sobie (tu raczej chodzi o pociągi) w przedziale przy miejscach stojących i jest masa ludzi, a inni się wpychają, żeby dostać się praktycznie do miejsca, którego nie ma. Najczęściej jest tak w godzinach 16-17, kiedy pasażerowie wracają z pracy, a to jest pociąg do dalszej miejscowości, to wtedy nie ma możliwości, żeby usiąść przez najbliższe kilkanaście stacji. To takie nielogiczne, ale cóż.
Teraz trochę o kulturze. Z zasady wychodzi się na to, że w środkach komunikacji pierwszeństwo mają osoby starsze/po złamaniach, kobiety z dziećmi, osoby płci pięknej i następnie mężczyźni. Jak to wygląda w 'praktyce'? Wygląda to tak, że praktycznie rzadko, kiedy tak jest. W przypadku osób starszych miejsca są ustępowane (sama tak robię), ale osobom po złamaniu już niekoniecznie. Sama we wrześniu złamałam stopę, a mam szkołę niecałe 20 km od mojego domu i nie ma dla Mnie innego wyjścia jak pociąg. Parę razy zwalniano dla mnie miejsce, ale to najczęściej były kobiety. Może 1 lub 2 mężczyzn przez cały okres jeżdżenia, a tak było przez miesiąc lub dłużej. Smutne jest to, że bywało tak, że wracałam pociągiem przeznaczonym dla osób niepełnosprawnych, a i tak musiałam stać 20 minut, bo nikt nie ustąpił miejsca. Bywa. Wygląda to jakbym się żaliła, ale tak jest. Tylko nikt nie czuje tego, jak nie chodzi o niego.
Są też takie sytuacje, gdy do pociągu wchodzą kobieta i mężczyzna w podobnym przedziale wiekowym, ale mężczyzna jak je zobaczy, to od razu leci, żeby je zająć, a kobieta stoi i to czasem z ciężkimi siatkami. Niby to oni powinni być tymi naszymi wybawcami z różnych sytuacji, a tu proszę.
Ostatnim tematem na temat kultury jest zachowanie ludzi w środkach komunikacji. Czy Was też irytuję jak grupka ludzi rozmawia pełna prą o jakiś bzdetach i potem się śmieją wniebogłosy? Może jak chrapią lub swoją siatką/torbą zajmują miejsce? MNIE TEŻ. Nie raz miałam podejść do takich osób i im powiedzieć, żeby były cicho, bo ludzie są zmęczeni i nie mają ochoty słuchać ich historii życiowych. Nie rozumiem jak można zasnąć. Nie mogę zrozumie tego, że przez to przespać przystanek, a jeszcze jak się chrapie... Z tymi siatkami, to bywa rzadko, ale zdarza.
Teraz trochę śmiechu z Mojej osoby, gdyż opowiem Wam Moje historie związane głownie z pociągami, gdyż tym jeżdżę codziennie do szkoły.
1. Kiedyś musiałam zawieść pewne dokumenty i czekam na pociąg, a tu podjeżdża taki śliczny, czysty i przestronny. Ja wiedziałam, że jest coś nie tak. Wyszło na to, że był to sprinter i wysiadłam na ostatniej stacji w trasie na nowo zrobionym peronie. Kompletnie nie umiałam się odnaleźć. Nigdy wcześniej nie byłam w tamtym miejscu w inny sposób niż pociągiem, a nie chciałam tracić czasu i wyruszyłam w podróż w nieznane.
2. Nie chciało mi się dzisiaj marznąc na dworze, to postanowiłam pójść do pociągu w przeciwnym kierunku i już sobie zaklepać miejsce, gdyż tam dużo osób wysiada, ale nie wzięłam pod uwagę tego, że pociąg musi być tam parę minut szybciej niż tu, gdzie byłam. Tak odjechał Mi przed nosem. Wiem, bardzo mądrze.
Może wy też mieliście jakąś interesującą sytuację w którymś z środków komunikacji miejskiej?
Oyasumi, xoxo ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz